czwartek, 7 lutego 2008

"Nie ujawnię nazwisk osób podsłuchiwanych"

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski powiedział w czwartek, że nie ujawni w piątek w Sejmie nazwisk osób podsłuchiwanych.

PO złożyła w Sejmie wniosek o przedstawienie przez ministra sprawiedliwości informacji "o ilości, zasadności i skali stosowanych prowokacji i podsłuchów, na co zgodę wydawały stosowne sądy".

Głosowanie w sprawie wprowadzenia tego punktu do porządku obrad ma dobyć się w piątek rano. Zarówno samo głosowanie, jak i ewentualne przedstawienie informacji odbyć ma się w utajnionej części posiedzenia.

"Nazwisk nie mogę ujawniać, bo to są informacje ze śledztwa, nie ma zresztą powodu takiego, żeby ujawniać. Śledztwo jest na początku dopiero, a takie informacje mimo tajnego trybu od razu się rozchodzą" - powiedział Ćwiąkalski dziennikarzom w Lublinie.

"Przedstawię informację dotyczącą części podsłuchów, tam gdzie mogę to ujawnić" - dodał Ćwiąkalski.

Zdaniem ministra, tajny charakter posiedzenia Sejmu to za mało, aby ujawniać informacje dotyczące podsłuchów.

"Ta tajność jest względna, a poza tym posłowie nie mają dopuszczenia do tajemnicy, tylko część ma te uprawnienia. W związku z tym sama tajność obrad tutaj nie wystarczy, dlatego że informacja, którą bym przedstawił jest tajemnicą państwową" - zaznaczył Ćwiąkalski.

Wyraził też zaniepokojenie skalą przypadków zakładania podsłuchów. "Jeżeli dochodzi do naruszenia praw człowieka - o ile się te informacje potwierdzą w śledztwie - to może niepokoić, dlatego, że - uważam - 94 wypadki to jest olbrzymia skala, a poza tym mnie niepokoi każdy pojedynczy wypadek" - powiedział.

"Gdyby nie zwolniono człowieka zatrzymanego po 48 godzinach, to jest to przestępstwo, a tutaj jeżeli nie zlikwidowano podsłuchu po okresie, na jaki był zarządzony i na jaki uzyskano zgodę, to jest sytuacja bardzo podobna" - podkreślił Ćwiąkalski.

W poniedziałek szef sejmowej speckomisji Janusz Zemke (LiD) powiedział, że z informacji dla komisji z audytu w ABW wynika, że "stwierdzono na razie 94 przypadki" podsłuchów zakładanych niezgodnie z procedurami za rządów PiS.

Według Zemkego, ABW dostawała np. zgodę na podsłuchiwanie kogoś przez miesiąc, a podsłuchiwano znacznie dłużej. Dodał, że występowano o podsłuchiwanie Janusza Kaczmarka, a do sądu trafiał wniosek o zgodę na podsłuchiwanie osoby nieznanej.

B. szef ABW Bogdan Święczkowski zapewnia, że podsłuchów używano jedynie w uzasadnionych przypadkach i zawsze za zgodą sądu. Sama Agencja nie komentuje sprawy.

Brak komentarzy: