piątek, 30 listopada 2007

Fotyga: Sikorski zachowuje się niestosownie

Szefowa Kancelarii Prezydenta Anna Fotyga powiedziała w piątek, że nie wyobraża sobie, aby minister spraw zagranicznych w jakimkolwiek kraju odmówił spotkania z prezydentem w wyznaczonym czasie. Według niej, szef MSZ Radosław Sikorski "zachowuje się niestosownie".

Chodzi o zaproszenie, jakie na czwartek prezydent Lech Kaczyński wystosował dla Sikorskiego. Szef MSZ nie zjawił się w Pałacu Prezydenckim, tłumacząc to budżetowym posiedzeniem rządu.

"Długie miesiące (jako szefowa MSZ) rozmawiałam ze swoimi odpowiednikami i nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek minister spraw zagranicznych, w którymkolwiek z demokratycznych państwa, a w niedemokratycznych tym bardziej, odmówił spotkania z prezydentem w wyznaczonym czasie, z głową państwa w ogóle. To jest po prostu niewyobrażalne" - powiedziała Fotyga w radiowych "Sygnałach Dnia".

Odnosząc się do zapewnień Sikorskiego, że jest gotów do spotkania z prezydentem i czeka na nowy termin, Fotyga stwierdziła, że "to nie Radosław Sikorski dyktuje terminy prezydentowi".

"Trzeba znać swoje miejsce" - dodała.

Na pytanie, czy będzie ponowne zaproszenie, czy też Pałac Prezydencki oczekuje najpierw przeprosin, szefowa Kancelarii Prezydenta powiedziała, że decyzja należy do Lecha Kaczyńskiego.

"To jest sprawa pana prezydenta. A jeśli chodzi o pana ministra Sikorskiego, to myślę, że powinien siąść, zdystansować się i pozwolić sobie na dłuższą refleksję na temat swojego zachowania, bo zachowuje się niestosowanie" - stwierdziła Fotyga.

Zapytana, czy to, że nie doszło do spotkania Sikorskiego z prezydentem, to był znak ze strony obozu rządowego i rodzaj prowokacji, odpowiedziała, że tak.

"Ponieważ w obronie pana ministra Sikorskiego odezwał się również pan premier Tusk, który powiedział, że jego nieobecność była konsultowana z premierem, więc tym bardziej ma to bardzo szczególny wymiar" - powiedziała Fotyga.

Na pytanie, jak prezydent odebrał tę sprawę odparła, że podobnie jak ona. "Bo sprawa przez każdego, jak sądzę, powinna być podobnie odebrana" - oceniła Fotyga.

Według niej, obecny rząd "czyni znaczące ustępstwa, głębokie ukłony za granicą, jednocześnie z dużą arogancją, taką publiczną, medialną arogancją wobec głowy własnego państwa". "To jest obniżanie autorytetu państwa" - oświadczyła Fotyga.

Kancelaria Prezydenta podała w czwartek, że Lech Kaczyński zaprosił ministra spraw zagranicznych na spotkanie, ale ten odmówił. Minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński, stwierdził w czwartek, że Sikorski odmówił spotkania z prezydentem i przysłał faks w tej sprawie w czwartek 3 minuty po wyznaczonej godzinie - o godz. 16.03.

Sikorski wyjaśniał, że nie mógł przybyć w wyznaczonym terminie, bo w tym czasie odbywało się nieformalne posiedzenie rządu poświęcone budżetowi na 2008 r. Według niego, zaproszenie do Pałacu Prezydenckiego trafiło do MSZ w środę, gdy on przebywał w USA. Sikorski powiedział, że szef jego sekretariatu kilkakrotnie tego dnia kontaktował się z Kancelarią Prezydenta zapowiadając, że Sikorski nie będzie mógł przybyć w proponowanym terminie i prosząc o wyznaczenie nowego.

Sam Sikorski po powrocie w czwartek do Polski, wysłał do Kancelarii Prezydenta pismo, w którym podziękował za zaproszenie, poinformował, że nie może stawić się w Pałacu Prezydenckim w proponowanym terminie i poprosił o wyznaczenie nowego.

MSWiA o europejskim numerze alarmowym

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chce przekonać KE do wycofania skargi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie europejskiego numeru telefonicznego - poinformował w piątek resort.

Komisja Europejska pozwała w środę Polskę i Łotwę do Trybunału Sprawiedliwości UE za opóźnienia we właściwym wprowadzaniu unijnych przepisów telekomunikacyjnych dot. jednego europejskiego numeru alarmowego 112.

W swoim oświadczeniu Komisja napisała, że w Polsce i na Łotwie "informacje o miejscu przebywania osoby dzwoniącej na numer alarmowy 112 z telefonów komórkowych nadal nie są udostępniane służbom ratowniczym". Uniemożliwia to służbom szybkie dotarcie na miejsce wypadku i udzielenie pomocy.

"Obywatele europejscy podróżujący do innych krajów Unii, zarówno w celach turystycznych, jak i służbowych, muszą mieć pewność, że po wybraniu numeru alarmowego zostaną zlokalizowani przez służby ratunkowe" - powiedziała unijna komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego i mediów Viviane Reding. Jak dodała, w większości państw członkowskich ten system działa sprawnie.

Jak poinformowało ministerstwo w piątkowym komunikacie, celem prowadzonych obecnie przez MSWiA intensywnych prac jest przyjęcie w jak najszybszym czasie rozwiązania pozwalającego na pełny dostęp odpowiednich służb do informacji o lokalizacji osoby korzystającej z numeru alarmowego 112.

Jak powiedziała Wiola Paprocka z MSWiA, w przyszłym tygodniu, po rozmowach z operatorami komórkowymi, będzie gotowy plan tymczasowego rozwiązania problemu linii 112.

Tymczasowe rozwiązanie ma polegać na tym, że operatorzy w centrach obsługujących numer alarmowy 112 będą mieli wgląd do danych sieci telekomunikacyjnych. Potrzebne jest porozumienie między MSWiA a operatorami komórkowymi.

Tusk: moja władza będzie tańsza

Moja władza będzie pod każdym względem tańsza niż Jarosława Kaczyńskiego - oświadczył w piątek w Wilnie premier Donald Tusk. Zapowiedział, że pod jego rządami mniej pieniędzy będzie wydawanych na ochronę, samoloty i "dziesiątki innych spraw".

Przy okazji piątkowej wizyty na Litwie dziennikarze pytali premiera, czy zamierza w swoje podróże zagraniczne latać samolotem rządowym czy raczej samolotami rejsowymi tak, jak planuje to zrobić w przyszły wtorek, udając się do Brukseli.

Tusk odparł, że będzie korzystał zarówno z samolotu rządowego, jak i rejsowych. "To nie jest z mojej strony jakieś szczególne poświęcenie, dobrze się stało, że mieliśmy okazję dzisiaj razem lecieć samolotem rządowym. Jak widzicie państwo komfort lotu tym samolotem nie odbiega od komfortu lotem samolotem rejsowym" - powiedział premier.

Szef rządu dodał, że chciałby wprowadzać taką tradycję, by - "tam gdzie jest to możliwe, gdzie jest to tańsze" - przedstawiciele rządu, także on, korzystali z normalnych rejsowych lotów. "Nie zawsze jest to możliwe ze względu na częstotliwość lotów" - przyznał Tusk.

"Propagandą" podróże Tuska rejsowymi samolotami nazwał były premier Jarosław Kaczyński. "Wszystkie kraje, nawet małe jak np. Litwa, mają samoloty rządowe. To czysta propaganda, że się z tego rezygnuje, chyba że Donald Tusk obawia się do nich wsiadać, bo mają one swoje lata. To wtedy oznacza, że trochę mu serca brak do rządzenia" - dodał J. Kaczyński.

Tusk odparł, że loty samolotami rejsowymi mają spowodować oszczędności. Jak dodał, bardzo szybko jego władza będzie oszczędniejsza także przez to, że będzie jej po prostu mniej "w sensie ilości etatowych biurokratów".

W ocenie premiera, opozycję dzisiaj drażni to, że PO "mówiła prawdę" i że deklaracje tańszego państwa "realizuje od ręki". "Naprawdę mój rząd będzie rządem, który nie będzie wydawał niepotrzebnych złotówek" - zapewnił premier. Jak dodał, będzie w tym "do bólu konsekwentny".

Odnosząc się do krytycznych wypowiedzi J. Kaczyńskiego pod swoim adresem, zaapelował do swoich partnerów z PO i PSL oraz dziennikarzy o wyrozumiałość. Jak mówił, J. Kaczyński "nie ma najlepszego okresu w tej chwili", "czasami nerwy mu puszczają", dlatego też należałoby "spuścić zasłonę milczenia".

Tusk wyraził nadzieję, że gdy emocje opadną, prezes PiS "przestanie mówić takie rzeczy".

Tusk z pierwszą wizytą zagraniczną

Premier Donald Tusk przybył w piątek rano do Wilna. To pierwsza wizyta zagraniczna nowego szefa rządu.

Tusk spotka się z prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem, wspólnie z premierem Gediminasem Kirkilasem będzie przewodniczył polsko- litewskim rozmowom plenarnym.

Ma też rozmawiać z przewodniczącym litewskiego Sejmu Viktorasem Muntianasem.

W Domu Kultury Polskiej spotka się m.in. ze studentami wileńskiej filii Uniwersytetu w Białymstoku. Będzie też rozmawiał z liderami organizacji polskich na Litwie i z liderami opozycyjnej konserwatywnej partii Związek Ojczyzny: Andriusem Kubiliusem i Emanuelisem Zingerisem.

Na cmentarzu na Rossie premier złoży kwiaty przy grobie, w którym pochowane jest serce marszałka Józefa Piłsudskiego oraz jego matka, a także przy grobie ojca niepodległości litewskiej Jonasa Basanavicziusa.

Należy się spodziewać, że podczas wizyty zostaną omówione wspólne projekty energetyczne i infrastrukturalne, przede wszystkim kwestie budowy polsko-litewskiego mostu energetycznego (połączenia systemów energetycznych obu krajów), nowej elektrowni atomowej w Ignalinie, a także budowy tras "Via Baltica" i "Rail Baltica".

Strona litewska liczy na to, że po zmianie władzy w Polsce dojdzie do podpisania porozumienia o utworzeniu polsko-litewskiego przedsiębiorstwa ds. budowy mostu energetycznego.

Porozumienie to miało być podpisane 29 października. Jednak w zamian za podpisanie tego dokumentu strona polska zażądała 1000- 1200 megawatów mocy z nowej elektrowni w Ignalinie. Strona litewska twierdzi natomiast, że na razie takich obietnic złożyć nie może, gdyż nie jest jeszcze znana moc przyszłej siłowni.

Nowa ignalińska siłownia w miejscu likwidowanej ma być zbudowana w 2015 r. Ma to być wspólny projekt Litwy, Łotwy, Estonii i Polski. Natomiast most energetyczny z litewskiego miasta Alitus (Olita) do polskiego Ełku ma powstać do 2012 roku.

Rosja: "Nasi" wietrzą spisek

Na dwa dni przed parlamentarnymi wyborami w Rosji w jednej z moskiewskich drukarni na zlecenie sterowanego z Kremla ugrupowania młodzieżowego "Nasi" drukowana jest ulotka ogłaszająca triumf Władimira Putina i oskarżająca opozycję o spisek.

Informację o ulotce przekazało w piątek wieczorem radio Echo Moskwy. Potwierdziła ją sekretarz prasowa "naszystów" Kristina Potupczik, która jednak odmówiła wszelkich komentarzy.

"2 grudnia wybraliśmy prezydenta Putina na narodowego lidera Rosji" - obwieszcza ulotka. "Prezydent i jego partia zwyciężyli przytłaczającym rezultatem" - dodaje.

Pod tym komunikatem umieszczono wizerunek Putina i informację o sukcesach jego prezydentury.

"Nasi" nie tylko ogłaszają zwycięstwo Putina, lecz także apelują o wyjście w dniach 3-6 grudnia na ulice, aby je obronić przed "zdrajcami", czyli - jak piszą - liderami koalicji Inna Rosja, Garrim Kasparowem ze Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF), Eduardem Limonowem z Partii Narodowo-Bolszewickiej (PNB) i Borysem Niemcowem z Sojuszu Sił Prawicy (SPS).

Atak na przywódców opozycji znajduje się na odwrotnej stronie ulotki. "Naszyści" oświadczają, że Kasparow, Limonow i Niemcow nie przyjmują do wiadomości zwycięstwa Putina i między 3 a 6 grudnia spróbują zająć place i budynki, by przez zamieszki odebrać narodowi zwycięstwo.

"USA miały inny plan. Chciały, żeby zwyciężyli zdrajcy i złodzieje: amerykański obywatel Kasparow, faszysta Limonow i sprawca wyprzedaży kraju Niemcow. Nie zgadzają się ze zwycięstwem prezydenta. Zdrajcy bardzo pragną odzyskać władzę, by zawrócić Rosję do bezprawia i oligarchii lat 90.; by znów umożliwić bandytom i złodziejom łupienie kraj, sprzedaż za bezcen na Zachód naszej ropy i gazu" - piszą "Nasi".

W ocenie byłego doradcy Putina ds. ekonomicznych Andrieja Iłłarionowa obecna kampania wyborcza w Rosji zaczyna przypominać tę z 1937 roku w ZSRR, a także kampanię wyborczą do Reichstagu w 1933 roku.

Portugalia: Strajk w szkołach, sądach i szpitalach

Strajk płacowy pracowników państwowych w Portugalii spowodował w piątek odwołanie zajęć szkolnych, wizyt lekarskich i posiedzeń sądów i zawieszenie wywózki śmieci.

Związki zawodowe zrzeszające około 500 tys. pracowników państwowych nie zgadzają się na podwyżkę płac o 2,1 procent w przyszłym roku.

Domagają się podwyżek w wysokości 3,5-5,8 procent, przewyższających obecną stopę inflacji, która wynosi 3 procent.

W ramach protestu część placówek funkcjonuje ze zmniejszoną liczbą personelu, inne całkowicie zwiesiły na czas strajku swoją działalność.

Szpitale państwowej służby zdrowia odwołały część wyznaczonych wizyt i zabiegów, sądy - część posiedzeń. Dezorganizacji uległa wywózka śmieci.

Socjalistyczny rząd Portugalii mówi, że musi ograniczyć wydatki, by zmniejszyć deficyt budżetowy, wynoszący obecnie 3 procent PKB.

Polak najlepszym pływakiem w Europie

Mateusz Sawrymowicz otrzymał prestiżowy tytuł europejskiego pływaka roku przyznawany przez magazyn "Swimming World". Mistrz świata na 1500 m został wyróżniony za zdetronizowanie Australii, której zawodnicy przez 16 lat z rzędu byli najlepsi na świecie na tym dystansie.

W głosowaniu Sawrymowicz wyprzedził Włocha Filippo Magniniego oraz Szweda Stefana Nystranda.

"Bardzo się cieszę, że Mateusz został dostrzeżony przez tak znakomite, cenione pismo. Zauważono jego duży postęp, talent i to, że ma szansę olimpijską. Wyprzedził znakomitych pływaków i to bardzo cieszy - jestem dumny, że trenuję tak znakomitego zawodnika" - ocenił w rozmowie z trener Mirosław Drozd.

"Nie chciałbym oceniać jego szans na igrzyskach. Konkurencja bardzo mocno pracuje i ta olimpiada będzie trudna. Mamy dokładne plany przygotowań, ciężko trenujemy. Przeciwnicy jednak nie próżnują" - dodał.

Trzecie miejsce wśród kobiet wywalczyła Otylia Jędrzejczak, która przed dwoma laty była najlepszą zawodniczką Europy. Tym razem polska mistrzyni musiała ustąpić Francuzce Laure Manaudou oraz Szwedce Therese Alshammar.

W głosowaniu na pływaka roku jednogłośnie triumfował Amerykanin Michael Phelps przed swoimi rodakami Ryanem Lochtem i Aaronem Peirsolem. Z kolei wśród kobiet pierwsza okazała się Manaudou, druga była Amerykanka Katie Hoff, a trzecia -Australijka Libby Lenton.

Anglicy wciąż szukają trenera

Franz Beckenbauer, Michel Platini, Bobby Charlton i Alex Ferguson to niektóre nazwiska z długiej listy osób, z którymi szef Angielskiej Federacji Piłkarskiej (FA) Brian Barwick zamierza się skonsultować przed decyzją w sprawie nowego selekcjonera reprezentacji.

Barwick na razie zapowiedział jedynie, że nowym trenerem Anglików zostanie szkoleniowiec "światowej klasy".

W tej sprawie szef FA już zasięgnął opinii Beckenbauera, Platiniego, trenera reprezentacji Walii Johna Toshacka oraz kapitana drużyny narodowej Johna Terry'ego.

W kolejce czekają m.in. słynny angielski piłkarz Bobby Charlton, byli selekcjonerzy drużyny narodowej Bobby Robson, Glenn Hoddle i Graham Taylor, menedżer Manchesteru United Alex Ferguson, francuski trener Arsenalu Londyn Arsene Wenger oraz kapitan Liverpoolu i gracz reprezentacji Steven Gerrard.

W czwartek Barwick spotkał się z innymi członkami władz FA oraz długo rozmawiał z odpowiadającym za rozwój angielskiego futbolu Trevorem Brookingiem.

Zdaniem brytyjskich mediów, głównym kandydatem do przejęcia schedy po Stevenie McClarienie, który został zwolniony po nieudanych eliminacjach do ME 2008, pozostaje Portugalczyk Jose Mourinho. Wysoko stoją również akcje Włocha Fabio Capello. Po ostatniej deklaracji Barwicka, spadły notowania byłego reprezentacyjnego napastnika Alana Shearera, który nie ma trenerskiego doświadczenia.

Były trener angielskich piłkarz Szwed Sven-Goran Eriksson podkreślił, że "praca z reprezentacją Anglii to największe na świecie wyzwanie dla trenera".

"Kwalifikacje trenerskie, to w tym przypadku nie wszystko. Szkoleniowiec angielskiej drużyny narodowej musi spełniać kilka warunków: wygrywać każdy mecz, kompletnie zrezygnować z życia prywatnego i nie zarabiać za dużo" - nieco ironicznie stwierdził Szwed, który stracił pracę po mundialu w Niemczech, a wcześniej był krytykowany za udział w skandalach obyczajowych i wygórowane żądania finansowe.

Eriksson powiedział, że Mourinho swoją wartość udowodnił zdobywając kilka trofeów z FC Porto (w tym Puchar Europy) i Chelsea Londyn, ale "nawet Liga Mistrzów nie ma porównania z mistrzostwami świata".

"Wygrać Ligę Mistrzów, a zdobyć mistrzostwo świata, to dwie zupełnie nieporównywalne rzeczy. Z tym drugim trofeum żaden inny sukces nie jest w stanie konkurować. A dla Anglii liczy się tylko sukces na mundialu" - dodał.

Premierzy Polski i Litwy o moście energetycznym

Premierzy Polski i Litwy Donald Tusk i Gediminas Kirkilas na wspólnej konferencji prasowej w Wilnie zadeklarowali wolę "pilnej i intensywnej" pracy na rzecz budowy tzw. mostu energetycznego - połączenia systemów energetycznych obu krajów.

Tusk podkreślił, że z wielką satysfakcją przyjął zapewnienie szefa litewskiego rządu dotyczące parametrów przyszłej elektrowni atomowej i intencji strony litewskiej, jeśli chodzi o zaspokojenie polskich potrzeb energetycznych.

W najbliższym czasie - zapowiedzieli obaj politycy - ma dojść do rozmów ministrów gospodarki Polski i Litwy właśnie o moście energetycznym.

Tusk zaprosił Kirkilasa do Polski.

Polski premier, który składa jednodniową wizytę w Wilnie, podkreślał na konferencji prasowej, że przyjaźń polsko-litewska jest "ponadstandardowa", o czym świadczy m.in. fakt, że z pierwszą wizytą zagraniczną przebywa właśnie na Litwie.

Donald Tusk zadeklarował, że z wielką satysfakcją przyjął zaproszenie do Wilna. "Nieprzypadkowo pierwsza moja rozmowa po wyborach w Polsce to rozmowa z premierem (Litwy)" - dodał. Z kolei litewski premier powiedział, że wizyta Tuska to znak, że "strategiczne partnerstwo Polski i Litwy trwa".

Obaj szefowie rządów rozmawiali o wspólnych przedsięwzięciach energetycznych i drogowych, wspólnej strategii na forum UE i wobec sąsiadów oraz o sytuacji Polaków na Litwie - poinformował Tusk. "Bardzo się cieszę, że potrafiliśmy od razu przystąpić do rozmów o tym co najważniejsze" - podkreślił. Rozmowy określił jako "serdeczne i konkretne".

Tusk powiedział, że o moście energetycznym i o "perspektywach jego finalizowania" rozmawiał z premierem Kirkilasem i z prezydentem Valdasem Adamkusem. Podkreślił, że Polska i Litwa nie mają wątpliwości, że trzeba "pilnie i intensywnie pracować", aby doszło do powstania mostu.

"Mamy jak najlepszą wolę, żeby rozwiązać wszystkie problemy i ewentualne wątpliwości. Nie ustalaliśmy daty, ale obie strony nie mają wątpliwości, że trzeba pilnie i intensywnie pracować, żeby to przedsięwzięcie się udało" - powiedział.

Premier Litwy poinformował, że uzgodniono, iż w najbliższym czasie spotkają się ministrowie gospodarki obu krajów i omówią kwestię mostu energetycznego.

Na pytanie, czy Polska nadal będzie łączyła kwestię mostu energetycznego z budową elektrowni atomowej w Ignalinie, Tusk odpowiedział, że "nie ma tu sporu ani znaku zapytania". "To są co prawda dwa odrębne projekty, ale ich związek jest oczywisty i dla strony litewskiej i dla polskiej" - stwierdził.

Pytany, czy Polska nadal podtrzymuje swoje stanowisko, że potrzeba jej 1000- 1200 megawatów mocy z nowej elektrowni w Ignalinie, Donald Tusk odparł, że z wielką satysfakcją przyjął zapewnienie szefa litewskiego rządu dotyczące parametrów przyszłej elektrowni i także intencji strony litewskiej, jeśli chodzi o zaspokojenie potrzeb Polski. "Jeśli dalsze rozmowy będą przebiegały tak konstruktywnie i tak konkretnie jak ta nasza, to jestem spokojny co do ich finału" - dodał.

Na pytanie, czy koncern PKN Orlen - do którego należy rafineria w litewskich Możejkach - nie zostanie przejęty przez Rosję, Donald Tusk odparł, że nie będzie na nie odpowiadał, bo "nie rozumie ładunku pesymizmu" zawartego w pytaniu.

"Jestem przekonany, że nie tylko to, ale także przyszłe przedsięwzięcia, w których uczestniczy Polska i Litwa, także te energetyczne, przyniosą efekt ważny i dla Litwy i dla Polski, a tym pożądanym efektem jest samodzielność energetyczna naszych państw i wspólne robienie dobrych interesów" - powiedział polski premier.

Gediminas Kirkilas poinformował, że w piątek spotkał się z kierownictwem PKN Orlen. "Stwierdzamy, że to przedsiębiorstwo wypełnia wszystkie swoje zobowiązania, modernizuje rafinerię w Możejkach i rozszerza działalność na Litwie. Najważniejsze, że PKN Orlen zaczął pracować w sposób rentowny i udało się mu odbudować wszelkie straty zaistniałe w następstwie awarii" -powiedział szef litewskiego rządu.

Donald Tusk powiedział też, że z premierem Litwy potwierdzili potrzebę wspólnego ustalania strategii międzynarodowej, szczególnie w odniesieniu do państw regionu, także do Rosji. Ocenił też, że Kirkilas z zadowoleniem przyjął jego zapewnienie, że Polska chce zintensyfikować wysiłki na rzecz poprawienia relacji z Federacją Rosyjską.

Polski premier poinformował, że planowane jest zorganizowanie spotkania ekspertów litewskich i polskich, bo - jak mówił - "potrzebna jest na przyszłość taka bardziej strategiczna refleksja, jeśli chodzi o relacje między państwami w tej części świata".

Tusk oświadczył, że będzie zaszczycony i usatysfakcjonowany, jeśli premier Litwy przyjmie zaproszenie do Warszawy; jest przekonany, że tak samo szybko ustalona zostanie data przyjazdu Kirkilasa do Warszawy, jak data jego wizyty w Wilnie.

Kirkilas stwierdził żartobliwie, że łączy go z Tuskiem "symboliczna" więź, bo - wyjaśniał - obaj są piłkarzami. Cztery lata temu spotkały się na boisku w Białymstoku sejmowe drużyny piłkarskie Polski i Litwy. "Wówczas Litwa przegrała 0:1 i proszę zgadnąć, kto wówczas strzelił bramkę? Właśnie Donald Tusk" - przypomniał.